Sama w górach? Nie lubię tego określenia i zdecydowanie bardziej pasuje solo w górach, bo mam wrażenie, że podróżując solo nie jesteśmy sami. Ludzie są bardziej otwarci na Nas, ale my również na innych. Kiedy jeżdżę w góry ze znajomymi rzadko kogoś poznaję, a kiedy jadę sama rzadko są momenty, że jestem sama!
Sama w górach? Nie lubię tego określenia i zdecydowanie bardziej pasuje solo w górach, bo mam wrażenie, że podróżując solo nie jesteśmy sami. Ludzie są bardziej otwarci na Nas, ale my również na innych. Kiedy jeżdżę w góry ze znajomymi rzadko kogoś poznaję, a kiedy jadę sama rzadko są momenty, że jestem sama! Poznajemy ludzi, którzy podróżują solo, lokalnych mieszkańców, nawet kierowca autobusu opiekuje się mną w trakcie podróży i pilnuje, żebym wysiadła na właściwym przystanku. Jest to bardzo miłe.
Do podróży solo dojrzewałam, a tak naprawdę do wędrowania po górach w pojedynkę. Kiedy po raz kolejny rozchorowały się dzieci mojej górskiej towarzyszki i zadzwoniła do mnie z informacją, że niestety nie może pojechać, zaczęłam rozpakowywać plecak, a mój mąż zapytał czemu nie pojadę sama? Jak to sama? I wtedy pomyślałam sobie, że przecież nie muszę wspinać się na najwyższe szczyty, a mogę wybrać szlak prowadzący do schroniska. Będę sama, ale obecność wielu osób sprawi, że będę czuła się bezpiecznie. Potem zaczęłam wybierać popularne szlaki powyżej schronisk i odkryłam, że cudownie jest wędrować z przyjaciółmi i znajomymi, ale samotne wędrowanie otwiera Nas na nowe doznania. Chłoniemy otaczający nas świat wszystkimi zmysłami. I zrodziło się marzenie - wędrować po górach, spać w namiocie i pić kawę o poranku z najpiękniejszym widokiem. Kupiłam namiot i pierwszą noc spędziłam w namiocie na podwórku. To był czas pandemii i sąsiedzi śmiali się, że ktoś tu jest na kwarantannie!
Chciałam sprawdzić czy nie będzie mi za zimno, za twardo i przede wszystkim czy takie nocowanie w namiocie jest dla mnie! I tak powoli oswajałam swoje strachy nocując w namiocie w lesie 500 m od domu, w górach przy schroniskach, aż przyszedł czas kiedy postanowiłam wyruszyć na długodystansowy szlak z namiotem w plecaku, oczywiście solo! Wybrałam szlak GR221 na Majorce – kierunek mało oczywisty do wędrowania po górach, a raczej kojarzący się z plażowaniem.
Szlak to ok 160 km przez góry Tramuntana i pozwala tak zaplanować wędrówkę, że codziennie schodziłam do miasteczka, gdzie mogłam uzupełnić zapasy, ale też maiłam poczucie bezpieczeństwa, że gdybym nie czuła się komfortowo w namiocie w górach - zawsze mogłam zawędrować do miasteczka i tam poszukać noclegu. To był cudowny czas wędrówki w górach, kąpieli w pięknych zatoczkach, pysznego jedzenia, ale też burzy spędzonej wysoko w górach w namiocie, gubienia się na szlaku, odcisków, które z każdym krokiem sprawiały, że łzy napływały mi do oczu, a rany mam do dziś. Pamiętam, kiedy tak kuśtykałam i pomyślałam sobie, że ja nic nie muszę! Ja mogę! Mogę zrezygnować w dowolnym momencie. Zejść do miasteczka, wypić kawę i poczekać na autobus, ale mogę próbować iść dalej, bo przecież zawsze mogę zawrócić! I tak szłam z myślą, że jeśli ja ukończę ten szlak mimo bólu, jaki odczuwam to będą mogła zrobić w życiu wszystko! I tak wędrowałam zatrzymując się co jakiś czas, zdejmując buty, skarpetki i plastry, ciesząc oczy widokami. I tak mijał kilometr za kilometrem i po 10 dniach ukończyłam szlak GR221. Czy to był mój ostatni raz w górach solo? Nieeee! Rozbudziło to mój apetyt na więcej...
Pireneje – tym razem szlak zaplanowany był, aby spędzić w górach tydzień bez schodzenia do cywilizacji. Musiałam być samowystarczalna i zabrać ze sobą zapas jedzenia na 7 dni. Zaplanowałam 80 km, finalnie przeszłam ok 110. Musiałam zmieniać swoje plany ze względu na pogodę, bo poznałam już jak wygląda burza w górach i jeżeli mam tylko możliwość jej uniknąć, lub spędzić ją niżej - nie zastanawiam się! I tak właśnie utknęłam w schronisku górskim Refuge de Bayssellance pod Vignemale - najwyższym szczytem francuskich Pirenejów.
Początkowo chciałam nocować przy schronisku w namiocie, ale opady deszczu i burze przechodzące jedna po drugiej skutecznie wybiły mi ten pomysł z głowy. Dotarłam przemoczona do schroniska jak nigdy dotąd z postanowieniem, że będę spała nawet na podłodze jeśli nie będzie wolnych miejsc. I tak spędziłam 2 dni w schronisku, bez zasięgu, bez możliwości sprawdzenia pogody, zawiadomienia bliskich, że wszystko jest ok. Nie mówię po francusku, a francuzi nie zawsze mówią po angielsku, a mimo to spędziłam cudowny czas z ludźmi drogi, czując się troszkę jak u babci w święta. Kolacja podawana była o określonej godzinie na wielkich półmiskach, które przekazywaliśmy sobie z ręki do ręki, siedząc przy jednym wielkim stole. Opowieści o wędrówce, skąd przybywamy, dokąd zmierzamy i po raz kolejny pomyślałam sobie, że może wędruję sama, ale nie jestem sama!
Następnego dnia pomimo polepszającej się pogody kolejny raz zmieniam plany i ruszam w dół - przede wszystkich chcę poinformować rodzinę, że u mnie wszystko ok. A Pireneje to fantastyczne miejsce do wędrowania kiedy chcemy uciec przed tłumami, a widoki to góry po horyzont. Możemy zdecydować się na fragmenty bardziej popularnych szlaków długodystansowych GR 10, który biegnie przez Pireneje od Morza Śródziemnego do Atlantyku po stronie francuskiej i jego odpowiednik GR11 po stronie hiszpańskiej, lub wybrać mniej popularne, bardziej eksponowane fragmenty szlaku HRP Haute Randonnee Pyreneene – szlak poprowadzony blisko gównej grani. Wędrując szlakami GR 10 i 11 możemy zaplanować tak naszą trasę, aby każdy nocleg spędzić w schronisku lub wybrać mniej popularne szlaki i nocować w wyznaczonych miejscach biwakowych lub cabanach – murowanych chatach pasterkich. Nocowanie w namiocie daje nam niezależność i możliwość zanocowanie wtedy kiedy jesteśmy zmęczeni, a widoki o poranku bezcenne. Wystarczy wystawić głowę z namiotu i już mamy wschód słońca!
Od pierwszych noclegów w namiocie blisko domu do samotnej wędrówki po Pirenejach przeszłam długą drogę - biwaki w Beskidach, szlak Tour du Mont Blanc, trekking w Svanteii w Gruzji, wejście na Toubkal w Maroku - mój pierwszy 4 tys, trekking do Everst Base Camp w Himalajach, wejście na Kazbek 5147 m npm w Gruzji, Teide najwyższy szczyt Hiszpanii i trekking po szlakach Teneryfy, wędrówka po Norweskich Lofotach, aż ostatnia moja podróż i trekking w nieoczywistym miejscu czyli na najwyższy szczyt Jordanii. Każda z tych wędrówek ukształtowała mnie i nauczyła zaufania do siebie. Jeśli nie jestem czegoś pewna zawracam.
Kurs turystyki zimowej Dolina 5 Stawów Polskich. Zagrożenie lawinowe. Nie wychodzimy wyżej, ćwiczymy wokół schroniska. Koniec szkolenia pogoda się stabilizuje. Ustalam z instruktorem, że idę na szczyt Koziego Wierchu. Kiedy docieram na górę zawracam 50 m przed szczytem. Nie mam nikogo w zasięgu wzroku, a skoro pojawiła się wątpliwość to znak, że trzeba zawrócić. Góry będą nadal stać, a my zawsze możemy wrócić. Od tamtej pory stanęłam na szczycie Koziego Wierchu kilka razy.
Dlaczego o tym piszę? Często dostaję pytania czy się boję? Tak, tylko zadaję sobie pytanie czego się boję i szukam rozwiązań - boję się spać sama w namiocie, wybieram miejsca biwakowe, gdzie mogę spotkać innych wędrowców. Boję się, że zabraknie mi jedzenia – szukam miejsc na trasie gdzie mogę uzupełnić prowiant. Boję się, że nie będę miała siły - przygotowuję się do każdej wyprawy. Tylko moi najbliżsi wiedzą ile energii wkładam w treningi przed wyjazdami. Kiedy październiku miałam wędrować w Himalajach swoje przygotowania rozpoczęłam prawie rok wcześniej, a urlop, który w wakacje spędzałam z rodziną w Toskanii również wykorzystałam na wędrowanie po okolicznych szlakach, a szlaków trekkingowych w Toskaniii okazało się być naprawdę sporo i czasami łatwiej było spotkać dziką zwierzynę niż człowieka. Pobudka o 6.00 szybkie śniadanie, woda i przekąski do plecaka. Kiedy wracałam po 15 km wędrówki moja rodzina właśnie leniuchowała nad basenem. I można szukać wymówek - ja staram się szukać rozwiązań. Więc jeśli marzysz o górskich wędrówkach spróbuj najpierw tych bliższych, a w miarę jedzenia apetyt rośnie.
Grudniowy czas to często czas planowania wypraw na kolejny rok. Chcę wrócić jeszcze w Pireneje, mam pomysł na długodystansowy szlak w Alpach, kilka pomysłów na nieoczywiste trekkingi w troszkę cieplejszych miejscach, ale po głowie chodzi mi GRENLADIA...
Góromaniaczka, globtroterka i joginka. Podróżuje solo po świecie.
Poznaj zalety ćwiczeń funkcjonalnych i sprawdź dlaczego warto wprowadzić akurat ten rodzaj treningu jako uzupełnienie planu treningowego.
Sprawdź co zrobić aby bieganie w chłodnych i trudnych warunkach nie było "katorgą" tylko przyjemnym wyjściem na trening.
3.12.2024 ukazał się drugi odcinek podcastu Nessi Sportswear: Kolorowa strona sportu. To rozmowa z Justyną Garlacz-Sadowską: ambasadorką naszej marki, biegaczką, trenerką i pasjonatką natury.
Dowiedz się, co piszczy w nowej kolekcji i nad czym aktualnie pracujemy! Bądź na bieżąco z promocjami i informacjami z wnętrza firmy. Obiecujemy tylko najbardziej kolorowe newsy :)
Progres W. Izbicki, N. Sztandera, Ż. Adamus Spółka Jawna
Jana III Sobieskiego 16, 32-650 Kęty
Copyright © Nessi. All rights reserved.