Paweł Żuk – człowiek nieprzewidywalny, który udowadnia, że chcieć, znaczy móc. Czym tym razem nas zaskoczył? Został pomysłodawcą, jednym z Organizatorów, a równocześnie Zwycięzcą I MISTRZOSTW ŚWIATA W BIEGU 48-godzinnym NA BIEŻNI MECHANICZNEJ. Impreza miała miejsce w dniach 8-10.11.2019 roku, w ReShape Fitness w Zabrzu. Bieg stanowił część większego eventu, trwającego 4 dni - świętującego pierwsze urodziny klubu. Skąd pomysł, zapytaliśmy Pawła... “Zostałem zaskoczony. Powinienem być już w Atenach i zmagać się z dystansem na 5000km. Przesunięto jednak datę biegu o 3 miesiące, a ja zupełnie nic nie planowałem w tym okresie. Nie miałem żadnych startów. W związku z tym wymyśliliśmy z moimi znajomymi z klubu ReShape, że pobiegnę test - sprawdzian w biegu 48h na bieżni mechanicznej i jednocześnie ustanowię Rekord Polski...”. Co było dalej, jak się planuje swój własny sukces? Spotkaliśmy się z Pawłem przed i po biegu i zapytaliśmy o towarzyszące mu emocje. Zapraszamy do rozmowy.
PAWEŁ: Tak, tak. Zostałem zaskoczony. Powinienem być już w Atenach i zmagać się z dystansem na 5000km. Przesunięto jednak datę biegu o 3 miesiące, a ja zupełnie nic nie planowałem w tym okresie. Nie miałem żadnych startów, ani na to budżetu, ani dni wolnych, urlopowych (uśmiech). W związku z tym wymyśliliśmy z moimi znajomymi z klubu ReShape, że pobiegnę u nich test - sprawdzian w biegu 48h na bieżni mechanicznej i jednocześnie ustanowię Rekord Polski. Jeszcze nikt z Polaków wcześniej tego nie robił. Wszystko zbiegło się z pierwszymi urodzinami ReShape, więc właściciel klubu zaproponował, aby rozszerzyć formułę i przez 4 dni weekendowe (7-10.11.2019) zorganizować więcej atrakcji. Nasz bieg 48h rozrósł się z mojej samotnej próby bicia Rekordu Polski do rangi międzynarodowego biegu - w sumie największy tego typu biegu na świecie, który kiedykolwiek, ktokolwiek zorganizował w takiej formule.
PAWEŁ: Ilu wystartuje, do końca nie wiadomo. Biegaczy zawsze dopadają kontuzje w ostatniej chwili - jak na każdych zawodach. Nigdy nie ma frekwencji 100%, bo zawsze coś się dzieje. Ale mamy nadzieję, że wystąpi spora grupa. Jestem z nimi w kontakcie. Wiem, że nastawiają się na mocne ściganie, a przede wszystkim fajną zabawę. Większość osób uważa, że bieżnia to jest coś złego - monotonia, nuda. Jak zacząłem jednak realizować kosmicznie-długie biegi, trenować na bieżni i zgłębiać temat, okazało się nagle, że ktoś, gdzieś też podobnie trenuje, że najlepsi górale też robią elementy na bieżni... Wyszło na jaw, że bieżnia, to wcale nie jest jakaś bestia i wielkie szaleństwo, a wręcz pomaga sportowcom.
Dopuściliśmy do biegu 11 zawodników, głównie ze względów logistycznych, natomiast sporej ilości osób musieliśmy odmówić. To jest nasz pierwszy raz, nie wiemy jak wszystko wyjdzie. Będziemy się starać, aby było fajnie i aby organizacyjnie wszystko wypaliło. W przyszłym roku, jak akcja się uda - klub zapowiedział, że rozszerzy tę formułę na większą ilość zawodników.
PAWEŁ: Obecnie będą pierwsze urodziny ReShape i w związku z tym wiele atrakcji. Odbędzie się nasz bieg 48h nazywany Małymi Mistrzostwami Świata, będzie maraton rowerowy z Czesławem Langiem... Odwiedzi nas wielu celebrytów - Martyna Wojciechowska, Oliwier Janiak, Przemek Kossakowski, a wszystko to będzie ubrane w jedną, wielką akcję charytatywną. Podczas tych czterech dni będziemy zbierać fundusze na poczekalnię onkologiczną dla dzieci.
PAWEŁ: Tak. Każdy może przyjść do klubu i pobiec obok nas swoje kilka kilometrów. ReShape za każdy przebiegnięty kilometr wpłaci symboliczną złotówkę na akcję charytatywną. Wierzę, że zbierze się ładna pula z samego biegania,... do tego rowerowanie, Sponsorzy – kwota może być bardzo duża.
PAWEŁ: Będziemy biec obok siebie, tak jak na zwyczajnym biegu po asfalcie. Klub Reshape jest do tego bardzo dobrze przygotowany. To największy klub fitnessowy w Polsce, bardzo zaangażowany w sportowców. Tu Patrycja Berezowska biła Rekord Guinnessa w Biegu 12-godzinnym uzyskując rezultat 135,12km!
PAWEŁ: No troszeczkę czasu zajmuje mi pomaganie w organizacji tego eventu, bo pomimo tego, że to jest tylko 11 osób, to jest to bieg 48h. Trzeba zawodnikom zapewnić gorące posiłki, salę wypoczynkową, masaże i opiekę medyczną. Jest co robić (uśmiech).
PAWEŁ: Właśnie dlatego Organizatorzy poprosili mnie o pomoc i polegają na mnie w dużym stopniu. Otrzymuję wiele pytań, począwszy od ułożenia menu, poprzez rozstawienie bieżni... a to gdzie trzeba ustawić serwisantów, jak mają wyglądać telebimy z wynikami, jak to obsługiwać. Organizacja takiego biegu, to jest duże logistyczne wyzwanie.
PAWEŁ: Dzięki!
Paweł Żuk z Polski
Tomasz Waszkiewicz z Polski
Mateusz Pietruliński z Polski
Hanna Nejfeld z Polski
Valentina Kovalskaya z Ukrainy
Dmytro Mikhieiev z Ukrainy
Cristi Borcan z Rumunii
Todor Dimitrov z Bułgarii
Dušan Kopečný z Czech
(Michele Notarangelo oraz Claudio Vettorello z Włoch, zrezygnowali z udziału w biegu z przyczyn niezależnych).
Hanna Nejfeld uzyskując wynik 311,45 km
Paweł Żuk - 354,28 km
PAWEŁ: Odpocząłem, bo mieliśmy rewelacyjne warunki po biegu. Zaraz po otrzymaliśmy do dyspozycji sauny, tężnie, kriokomory. Także weszliśmy do strefy regeneracji, aby odzyskać skrzydła. Osobiście skorzystałem po raz pierwszy z kriokomory, przy -115’C. Jestem teraz jak młody Bóg! Bardziej się bałem tej kriokomory, niż tego samego biegu (śmiech).
PAWEŁ: Tak, próbuję sobie to dwojako tłumaczyć. Po pierwsze jestem bardzo dobrze przygotowany pod tak wielkie wyzwania i dlatego tak dobrze się czuję, a po drugie ta kriokomora dołożyła coś od siebie. Pomimo tego, że mam za sobą tak ciężki bieg, z wynikiem jednym z najlepszych na świecie, to czuję się nadzwyczaj dobrze.
PAWEŁ: Było świetnie! Przede wszystkim, to co ja zawsze chwalę – jeżeli zawody są organizowane w dobrym miejscu, przez dobrych ludzi, to już połowa sukcesu. Resztę muszą dołożyć zawodnicy. A tak naprawdę walka była – to były 2 doby, ludzie przeżywali kryzysy, działy się rzeczy niesamowite. To tylko my - ultrasi wiemy, co się dzieje z naszymi organizmami i w głowach. Ale udało się dzięki ludziom, którzy byli tam na miejscu - dzięki kibicom i supportom. Przezwyciężyliśmy te najtrudniejsze chwile i każdy z zawodników wybiegał swoje rekordy, rekordy swoich krajów. Między innymi dzięki atmosferze, która została stworzona w ReShape było nam łatwiej.
PAWEŁ: Wszystko (uśmiech). Serdeczność i pomoc ludzi. Nawet sam właściciel klubu, który jest przecież bardzo zajętą osobą, osobiście gotował i rozdawał nam ziemniaki (uśmiech). Chciał nam dogodzić. O 3” w nocy, gdy tylko któryś z zawodników poprosił – on szedł i wyciskał mu sok z owoców. Takich życzliwych osób było mnóstwo. Przychodzili ludzie ze Śląska, nasi znajomi, pytali się czy czegoś nam nie potrzeba. Aż się żal robiło, że trzeba było cały czas biegać, bo można by było miło spędzić czas (śmiech).
PAWEŁ: Cały czas była z nami obsługa i ludzie, którzy poddali się całemu trendowi akcji charytatywnej. Ni stąd ni zowąd zawiązały się dwie sztafety całodobowe, które biegły razem z nami. Godzina 2”...4”... przyjeżdżały nowe osoby, zmieniali się i nabijali kilometry na poczekalnię onkologiczną dla dzieciaków. Spontanicznie wychodziły akcje, które gromadziły coraz więcej osób. Zatem w nocy oprócz tego, że byliśmy my – zawodnicy, obsługa, support, to też byli kibice i dodatkowe sztafety. Poza tym za dnia pozostałe eventy generowały także dużą ilość osób.
PAWEŁ: Jeżeli chodzi o fizyczność, to był dla mnie najcięższy rodzaj biegania. Koncentracja, która musi Ci towarzyszyć w każdej sekundzie biegu. Nie mogę sobie pozwolić nawet na najmniejszy odchył, zamknięte oko... bo postawię źle stopę i bieżnia mnie wciągnie i wypluje. To jest ta trudność. Koncentracja przez 2 doby, przy wielkim zmęczeniu, ogromnej chęci snu. Jeden błąd, upadasz i kontuzja. To był ciężki bieg.
Poza tym wielkimi tego biegu jest moja Natalia i Waldek – którzy zajmowali się zawodnikami non stop. Czuwali, organizowali wszystko - picie, jedzenie, suplementację. Gdy nam się już nie chciało, gdzie nam się oczy zamykały - oni otwierali je 2x szerzej. To dzięki nim mogliśmy wybiegać takie wyniki.
PAWEŁ: Po pierwsze, że to naprawdę ciężki bieg, ale takiego miejsca i tylu miłych ludzi, to rzadko można spotkać. Są oczywiście biegi mniejsze i większe z lepszą i gorszą organizacją, natomiast tutaj wielka życzliwość, jaka biła od strony kibiców i Organizatorów – to coś niespodziewanego. Duża część zawodników przyjechała bez supportu, ale w ogóle tego nie odczuła. Cały czas, wystarczy, że podnieśli rękę i już były 2-3 osoby z obsługi przy nich i spełniali ich zachcianki. 3” w nocy i mieli kawę, ryż z kurczakiem... wszystko było im przynoszone. Jeżeli chcieli się zdrzemnąć – mieli łóżka z masażem. Wszystko było do ich dyspozycji. Mówili, że te trudy biegania zrekompensowało im tak miłe środowisko i atmosfera.
PAWEŁ: Prowadzone były rozmowy i planujemy jeszcze większą imprezę na około 30-40 osób z całego świata. Zawodnicy już zgłaszają akcesy, aby się u nas ponownie pojawić. Naprawdę dziękowali, że mogli być częścią tej imprezy.
PAWEŁ: U nas, jeżeli chodzi o ultra – nie ma rywalizacji. Każdy z zawodników jest Twoim przyjacielem i każdy "oddałby swoje ostatnie buty", abyś Ty mógł ukończyć bieg i szczęśliwie dotrzeć do mety. Tutaj się realizuje własną taktykę, własny pomysł na ten bieg. Dotarcie do mety i ukończenie zawodów w zdrowiu – to jest już sukces. Każdy jest wówczas Mistrzem i Zwycięzcą. Oczywiście wynik też jest ważną sprawą, bo dla nich i własnej satysfakcji biegamy, ale na pierwszym miejscu stoi to, aby być zadowolonym z biegu i aby zrealizować własny plan i pomysł.
PAWEŁ: Oj bardzo! (śmiech). Przespałem nockę, jestem zdrowy, wypoczęty i świetnie się czuję. A przebiegłem 2 doby i nabiegałem tych kilometrów najwięcej w swoim życiu, jeżeli chodzi o taki bieg. Bardzo się cieszę. To potwierdza tylko moją tezę, że ten mój pomysł na bieganie ultra i na ten bieg na 5.000km był w punkt... że byłem i jestem bardzo dobrze przygotowany do takiego wyzwania. Jak nigdy w życiu. I mam nadzieję, że jeszcze przez te 2 pozostałe do startu miesiące, uda mi się podtrzymać tą moją formę i dyspozycję zdrowotną. Tak, aby w połowie stycznia stanąć na starcie biegu na 5.000km i tam powalczyć. Aby przez kolejne 2 miesiące dać z siebie wszystko i aby na początku marca wpaść na metę z biało-czerwoną flagą.
PAWEŁ: Klub ReShape zrobił nam badania - przed i po biegu. Wiem ile schudłem, jak zachowała się tkanka tłuszczowa i mięśniowa... Schudłem dosyć dużo, aż za - ponad 4,5kg. Wiem jaki % była to utrata tłuszczu, jaka wody... co się działo z mięśniami... wiem nad czym muszę popracować, jak uzupełniać akumulatory, aby tej energii starczyło na jak najdłużej na te 5.000km. Taże naturalnie bieganie bieganiem, ale postaram się więcej czasu spędzić na siłowni i odpowiednim odżywianiu. Na odbudowie i budowie jeszcze większej tkanki tłuszczowo – mięśniowej. Muszę jeszcze więcej przytyć po prostu. Na 1000 mil schudłem 7,5kg, więc na 5.000km nic by ze mnie nie zostało (śmiech). Poza tym to już zagrożenie życia – 10% utraty masy ciała w trakcie biegu, to już kroplówki, szpital i walka. Także trzeba podejść do sprawy bardzo poważnie i odpowiedzialnie. W moim przypadku przytycie kilku kilogramów to jest zbawienie – taki paradoks – przytycie kilku kilogramów zagwarantuje mi sukces w biegu (uśmiech).
PAWEŁ: Ja już przytyłem 8kg i wiedziałem, że muszę to zrobić. A ten ostatni start tylko upewnił mnie, że jestem na dobre drodze. Muszę się tego trzymać, działać i powinny być fajne efekty.
PAWEŁ: Mam coś takiego, że jak zejdę z bieżni, to fizycznie nie czuję się najlepiej. Kręci się w głowie, ciężko utrzymać równowagę, mam odruch wymiotny i jak się wszystko skończyło, to oczywiście radość była wielka i głowa się cieszyła, ale organizm przez najbliższe 15-20 min. łapał kontakt z ziemią.
Dziękuję wszystkim kibicom, za komentarze, lajki – to dodawało mi wielkiego kopa podczas biegu. Wiedziałem, że jest ze mną przez cały czas masa osób – w dzień i w nocy. Jak widzieli, jak leżę na tej bieżni, bo już nie wytrzymywałem, to pisali: “Paweł – wstawaj! Już świt! Zaraz wyjdzie słońce” (śmiech).
PAWEŁ: Dziękuję pięknie!
*NESSI: Mieliśmy przyjemność wesprzeć akcję bicia Rekordu oraz ubrać Zawodników, aby biegało się im lekko, przyjemnie i komfortowo.
To my - Nessi Sportswear! Od 2007 roku tworzymy wysokiej jakości, buntowniczą odzież sportową, która wprowadza kolorową moc do codziennych treningów. Inspirujemy, motywujemy i dzielimy się biegową wiedzą. Poczujcie moc koloru!
Dowiedz się jakie są główne założenia treningu CrossFit i ile korzyści może przynieść regularne jego wykonywanie.
Dowiedz się na co zwrócić szczególną uwagę podczas treningów na trudnym podłożu aby nie nabawić się kontuzji.
Dowiedz się co warto wprowadzić do treningu uzupełniającego biegacza jesienią, aby zaprocentowało to w nowym sezonie startowym.
Dowiedz się, co piszczy w nowej kolekcji i nad czym aktualnie pracujemy! Bądź na bieżąco z promocjami i informacjami z wnętrza firmy. Obiecujemy tylko najbardziej kolorowe newsy :)
Progres W. Izbicki, N. Sztandera, Ż. Adamus Spółka Jawna
Jana III Sobieskiego 16, 32-650 Kęty
Copyright © Nessi. All rights reserved.