Przez cały 2021 rok Ania trenowała w różnych stylizacjach Nessi, publikując je na grupie KDN na Facebooku! Pomysłowa #nessigirl powiedziała nam, który wzór lubi najbardziej, ile ubrań Nessi liczy jej kolekcja, a także jakie ma marzenia i plany. Przeczytajcie naszą rozmowę!
Anna Wiśniewska – z zawodu jest muzyczką i kompozytorką. Gra głównie na instrumentach klawiszowych. Do niedawna muzyka była całym jej życiem, ale w 2016 roku pojawiła się też miłość do biegania. Dzięki sportowej pasji Ania wspólnie ze swoimi przyjaciółmi otworzyła sklep biegowy. Promuje w nim m.in. kolorowe bieganie w odzieży Nessi.
Anna Wiśniewska: Pączki: moje małe uzależnienie i obowiązkowy „posiłek” dzień przed zawodami.
Najbardziej lubię „Władcę Pierścieni”, a mój ukochany serial to ekranizacja powieści Diany Gabaldon „Outlander”. Z niecierpliwością czekam zarówno na kolejną część książki, która w Polsce pojawi się dopiero w przyszłym roku, jak i następny sezon serialu. Ta powieść sprawiła, że zafascynowała mnie Szkocja: to moje podróżnicze marzenie i chciałabym też przebiec tam półmaraton!
Kot Bieguś! Jako kociątko stanął mi na drodze podczas zawodów biegowych. Był chory, ale udało się go uratować i to najważniejsze „trofeum” w mojej biegowej karierze. Niedawno do Biegusia dołączyła Nela zgarnięta z ulicy. Kocham je miłością absolutną i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
Gdy złapałam bakcyla biegowego, potrzebowałam butów i odpowiednich ubrań. W sklepie rzuciły mi się w oczy piękne błękitno-różowe legginsy – to był wzór Blue Garden. Kupiłam je i tak mnie oczarowały, że musiałam dowiedzieć się więcej; wstukałam w wyszukiwarkę „Nessi Sportswear” i… znalazłam się w raju ;-)
Sam hasztag #przebierankiwiśni był pomysłem mojej przyjaciółki, również Nessiary – Patrycji Bożkiewicz. Kiedy wrzuciłam to zdjęcie i napisałam, co planuję w najbliższym czasie, od razu wpadła na pomysł mający usprawnić wyszukiwanie kolejnych zdjęć. Drugie oznaczenie to #365dniwiśni. Do tego pomysł naszej grupowej strażniczki porządku, Magdy Pajury, żeby dodać do postów numerację… i się zaczęło! A co się zaczęło? Kolorowanie każdego dnia w innej stylizacji Nessi.
Przed pandemią często startowałam w zawodach, które były motywacją do trenowania. Gdy zawodów zabrakło, przestałam ćwiczyć systematycznie; z jednej strony czułam irytację, z drugiej mój wewnętrzny zwierz – leniwiec, głaskał mnie po głowie i wybaczał. Podczas treningu noworocznego postanowiłam, że choćby się waliło i paliło, muszę się ogarnąć. Euforia, 1 stycznia, nowy rok – nowa ja.
Potrzebowałam jeszcze tylko nadzwyczajnej motywacji i znalazłam dwie: tak na wypadek, gdyby jedna była niewystarczająca. Pierwsza to typowy bat nad głową, czyli: jeśli publicznie przyznam się do akcji, to głupio będzie ją przerwać. Druga – przysłowiowa „marchewka”: uwielbiam kolory i ubrania Nessi i nagrodą dla samej siebie będzie to, że codziennie mogę wystroić się w coś innego. No dobra, był jeszcze trzeci powód – w końcu sprawdzę ile mam ubrań w kolekcji ;-)
Szłam na żywioł. Wiedziałam jednak, że nawet jeśli skończą się doły, to „gwiazdą dnia” będą np. bomberki i rozpinane bluzy. Założyłam, że w całej akcji to doły będą głównym punktem Przebieranek i to one nie będą się powtarzać. Żeby było trudniej, w przypadku gdy w określonym wzorze miałam np. legginsy długie, ¾, krótkie, spódniczkę i spodnie dresowe, do każdego modelu dopasowywałam inne kolory/rodzaje góry. Dlatego longsleevy czy koszulki powtarzały się w ciągu roku, ale doły – nie. I jak się okazało, sporej części nie wykorzystałam.
Jeśli chodzi o logistykę, wystarczył mój „kartonowy” segregator. Mam swój sposób, by w miarę panować nad tym, co jest w którym kartonie. Ubrania, których użyłam w stylizacji, lądowały na osobnym stosie. Mimo tego raz zaliczyłabym wpadkę, ale w porę się zorientowałam, że coś mi nie gra… Musiałam zrobić nadplanowe 2 kilometry i nowe zdjęcie. Po tym roku w mojej garderobie zapanował misz-masz, ale będę miała okazję uporządkować wszystko od nowa.
Głównym celem było zmobilizowanie samej siebie do codziennej aktywności. Wymyślałam sobie różne zajęcia, często też inspirowałam się działaniami dziewczyn z Kolorowej Drużyny Nessi: tak zaczęłam ćwiczyć hula-hop.
Bardzo mocno ograniczyłam korzystanie z komunikacji miejskiej i drogę do/z pracy pokonywałam pieszo (ponad 5 km w jedną stronę). W tym roku też udało mi się przełamać opory i zapisałam się na zajęcia jogi oraz aerobiku. Zawsze takie akcje kończyły się przekroczeniem progu sali i… w tył zwrot. Tym razem odniosłam sukces. Oczywiście bieganie to największa część mojego aktywnego życia. Regularnie trenuję, by przygotowywać się do zawodów i to przynosi efekty, bo w tym roku udało mi się uzyskać takie wyniki na trzech dystansach, o których jeszcze do niedawna nawet nie marzyłam. Często też wskakiwałam na podium, i to również było piękną nagrodą za ciężką pracę.
Taaaak! Już w pierwszych dniach. Była taka plucha, że normalnie za nic w świecie bym nie wyszła biegać. Zebrałam się i po treningu kolejna przeszkoda: wyglądałam jak strach na wróble, a przecież miałam zrobić drugie zdjęcie! Zaczęłam się zastanawiać, w co ja się wpakowałam.
Wtedy jednak nadeszła inna motywacja, zupełnie dla mnie niespodziewana. Okazało się, że ludzie w grupie czekali na ten codzienny post ze stylizacją. To przerosło moje najśmielsze oczekiwania, bo byłam pewna, że akcja dość szybko umrze śmiercią naturalną – nastąpi przesyt. Ku memu zaskoczeniu odbiór był ciepły i szalenie miły aż do końca. A już słowa „pierwszy raz widzę ten model”, „fajnie jest poznać stare kolekcje”, „super połączenie całkiem starego z zupełnie nowym” działały na mnie najbardziej mobilizująco.
Dość trudne było wykonanie samych zdjęć – ktoś przecież musiał je robić. O ile podczas treningu był mniejszy problem, bo rzadko biegam sama, to przecież zdarzały się wyjazdy czy aktywności w pracy. Chciałabym z całego serca podziękować moim „fotografom” za cierpliwość (bo te dwa publikowane zdjęcia były wybierane z kilkudziesięciu zrobionych w danym dniu!): Darkowi, Agacie, Patrycji, Bartkowi i mojej siostrze – Hani.
Mam sporo limitowanych wzorów, ale nie wszystkie. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odkupić brakujące od kogoś, kto je posiada, żeby mieć pełną kolekcję. (Mam na myśli legginsy, bo to na nich najbardziej się skupiam.) Są też modele wylicytowane w ramach aukcji WOŚP: to najczęściej wzory, które pojawiły się w innej kolorystyce, niż te wydane w ramach danej kolekcji. Darzę je szczególną sympatią.
Co do prototypów, któregoś dnia napisała do mnie Jagoda Wąsowska z KDN, że ma modele legginsów, które otrzymała do testów jeszcze w czasach, gdy ja o istnieniu Nessi nie miałam pojęcia. I… podarowała mi je. Wyobrażasz sobie moje szczęście? Dodam tylko, że piszczałam z radości w pracy. Prototypowy wzór był najstarszym, jaki pokazałam w ramach Przebieranek.
Trudne pytanie, bo wszystkie darzę takim sentymentem, że nie umiałabym się z nimi rozstać. Do niedawna jednak takim „cudeńkiem” była sukienka letnia Mosaic Comics. Mimo że nie przepadam za sukienkami, tę noszę bardzo często.
Od kilku dni jest ten jeden jedyny, wymarzony wzór – finałowy w Przebierankach. To moje spełnione marzenie. Wiem, że będzie najczęściej kolorował moje bieganie!
Mosaic! Ten wzór, niezależnie od wersji, przynosi mi szczęście. Może sobie to zwyczajnie wkręciłam, ale przecież wiadomo jak bardzo sukces zależy od podejścia. Dlatego gdy się stresuję, bo na czymś mi bardzo zależy, zakładam Mosaic i… jest super. ZAWSZE. Mogę śmiało powiedzieć, że to mój talizman.
Tak, to legginsy z czasów, gdy nie miałam jeszcze tak dużej kolekcji. Wiedząc jak często zakładam stroje sportowe i jak bardzo mi się podobają, zwyczajnie bałam się, że się zużyją i zniszczą, więc kupiłam ten model podwójnie. Nessi miałoby się zużyć? Dobry żart. Green Feather i kilka innych modeli leży więc w kartonie, jeszcze z metkami. Nawet te najdłużej i najczęściej używane ubrania służą mi nadal i nie zniszczyły się.
Nie mam pojęcia ile tego jest: przypuszczam, że około 2000. Może porządkując kolekcję po Przebierankach pokuszę się o podliczenie? Mój system polega na tym, że na dole „nessiszafy” układam rzeczy, których w danym sezonie nie używam. Teraz, zimą, dolne kartony zajmują szorty, legginsy zero, legginsy 2.3, legginsy OSKK, spódniczki, legginsy ¾.
Górne segmenty podzielone na lewą i prawą stronę: po jednej są długie legginsy (osobne kartony dla konkretnych pasów), a po drugiej longsleevy i bluzy. Latem odwrotnie: krótkie na górze, długie na dole. Z takim systemem znalezienie konkretnej rzeczy nie jest problemem.
Gdyby faktycznie miało skończyć się na jednym, to oczywiście Wisienki od pierwszej chwili skradły moje serce i będą w nim zawsze.
Jeśli miałabym je pominąć, to są faktycznie trzy wzory, które sprawiają, że wciąż mam motyle w brzuchu. Są to: pierwsza Mosaic, Gold Mirage oraz pierwszy Blue Mirage.
Do czasu pojawienia się Nessi w moim życiu lubiłam każdy kolor pod warunkiem, że był to niebieski. Nigdy nie pokazałabym się w różu, jednak Przebieranki to zmieniły. Moim numerem 1 obecnej kolekcji jest Hana: wyrazisty, soczysty i taki radosny! Ulubiony materiał to zdecydowanie Vetur Guard. Jako zadeklarowana dresiara nie wyobrażam sobie innego stroju do pracy i teraz, zimą, cieplutkie spodnie dresowe są moją wielką miłością.
Po prostu Wisienki. Gdy otworzyłam paczkę i zobaczyłam, co kryje się w środku, na moment stanęło mi serce. Dobrze, że kolega z pracy zdążył już nieco poznać moje reakcje gdy się bardzo cieszę, bo w przeciwnym razie albo by uciekł, albo wezwał odpowiednie służby ;-) Piskom i dzikim tańcom nie było końca. Lubię rzeczy, na których są wiśnie, jednak najczęściej są to kubki. Gdzieś przemknęła mi myśl, że cudnie byłoby mieć strój do biegania w wiśniowy wzór, ale nie sądziłam, że to marzenie się spełni.
Z całego serca dziękuję Ekipie Nessi z Żanetą, Wojtkiem i Norbertem na czele za ten niezwykły strój. Otrzymałam od Was najpiękniejszy prezent w życiu!
Uważam, że lepiej zostawić lekki niedosyt niż przesyt. Może jeszcze kiedyś pokuszę się o kolejną część akcji, kto wie? Póki co na pewno nie, bo niemalże wyskakuję już ludziom z lodówki ;-) To nie oznacza, że zniknę całkowicie. Nigdy w życiu, przecież kolory Nessi i tak wypełniają mi każdy dzień, a Kolorowa Drużyna Nessi to prawie druga rodzina.
Kiedyś do pociągu jak zwykle zabrałam swój podręczny bagaż w postaci małego plecaczka i trapezowej torby Mosaic Comics (jedna z tych z pamiętnego zdjęcia na zakończenie Festiwalu w Krynicy 2018). Pani konduktorka sprawdzając mi bilet zachwyciła się torbą, a po paru minutach wróciła zapytać gdzie ją kupiłam. Oczywiście podałam jej markę. Wróciła po kolejnych paru minutach i powiedziała, że nie może znaleźć tej torby w sklepie Nessi, co mnie nie zdziwiło, bo prawdopodobnie w Krynicy kupiłam ostatnie sztuki. Miałam niewiele rzeczy, więc przełożyłam je do plecaka i podarowałam torbę konduktorce. Ten zaciesz na jej buzi mam do teraz przed oczami. I przypomniałam sobie wtedy jeden z komentarzy pod zdjęciem: „Po co ci tyle takich samych toreb?”. Właśnie po to, żeby móc podarować komuś śliczny prezent.
Chcesz prześledzić całą akcję Ani, jako pierwsza dowiedzieć się o promocjach i konkursach? Odwiedź naszą grupę Kolorowa Drużyna Nessi!
W Nessi odpowiada za komunikację marki. Z wykształcenia dziennikarka i filolożka. Miłośniczka podróży, górskich wycieczek i bliskości z naturą. Wieczorami ćwiczy fitness, składa klocki Lego, czyta. Mama dwójki dzieci, Tymka i Kaliny. Pańcia Tekili, suczki adoptowanej ze schroniska.
Dowiedz się jakie są główne założenia treningu CrossFit i ile korzyści może przynieść regularne jego wykonywanie.
Dowiedz się na co zwrócić szczególną uwagę podczas treningów na trudnym podłożu aby nie nabawić się kontuzji.
Dowiedz się co warto wprowadzić do treningu uzupełniającego biegacza jesienią, aby zaprocentowało to w nowym sezonie startowym.
Dowiedz się, co piszczy w nowej kolekcji i nad czym aktualnie pracujemy! Bądź na bieżąco z promocjami i informacjami z wnętrza firmy. Obiecujemy tylko najbardziej kolorowe newsy :)
Progres W. Izbicki, N. Sztandera, Ż. Adamus Spółka Jawna
Jana III Sobieskiego 16, 32-650 Kęty
Copyright © Nessi. All rights reserved.