Asia jest współprowadzącą grupę Nessi Aktywnie. To dzięki niej możemy wzbogacać naszą sportową wiedzę. Chcąc dzielić się z nami swoim doświadczeniem – powinna to doświadczenie zdobywać. Jak widać, Asia robi to z przytupem, bo jak inaczej nazwać jej udział w tegorocznym, krynickim ultra (06/07.09.2019), gdzie wbiegając na metę miała 100km w nogach.
Jak informują Organizatorzy – „Bieg 7 Dolin, to bieg ultramaratoński, przeznaczony dla biegaczy z doświadczeniem w zawodach górskich. Trasa jest trudna, górzysta, z licznymi podbiegami i zbiegami. Przewyższenia sięgają +3970m / -3980m.”
Jakim zatem trzeba być człowiekiem, aby podołać takiemu wyzwaniu?
Joanna Świst, bo o niej mowa, to kobieta o kilku, ciekawych twarzach. Z jednej strony delikatna, filigranowa, spokojna, z drugiej - kolorowy wulkan energii. Można się zastanowić czy to sport odkrywa w niej duszę prawdziwej wojowniczki? Na Festiwal Biegowy wybrała się z planem, na który porywa się niewielu. Chociaż w trakcie krynickiego święta, takich „wariatów” zdaje się jest więcej, to jednak w skali, stanowią oni tylko garstkę biegaczy.
O Biegu 7 Dolin - rozmawiamy z Asią dzień po przekroczeniu linii mety - gdy emocje jeszcze się tlą, a nogi wzorcowo odmawiają posłuszeństwa.
ASIA: Po pierwsze - jestem bardzo zmęczona i nadal niewyspana. Gdyby nie podróż powrotna do domu, to chyba przespałabym i przeleżała cały dzień. Po drugie - obolała, choć nie jest tak źle, co prawda ze schodami się nie lubimy jeszcze, szczególnie gdy są w dół. A po trzecie - absolutnie szczęśliwa, na maksa z siebie dumna i wciąż wzruszona.
ASIA: Kiedyś słyszałam takie powiedzenie, że ludzie którzy decydują się na taki wręcz nadludzki wysiłek to wariaci, ale tylko wariaci są coś warci (śmiech). Kiedyś szaleństwem było dla mnie przebiegnięcie 5km, 10 czy 20 km, a maraton - czymś niewyobrażalnym. Gdy się jednak pokona te dystanse, w głowie rodzi się myśl, na co jeszcze mnie stać? Gdzie jest granica? A może jej nie ma? Wciąż szukam odpowiedzi na te pytania.
ASIA: Nie mam na swoim koncie wielu startów ultra, bo dopiero powoli wkraczam w ten świat. Pierwszy raz wystartowałam w ubiegłym roku na dystansie 55km i już wtedy wiedziałam, że to jest to. W tym roku cały kalendarz biegowy ustawiłam pod biegi terenowe, górskie i właśnie dystanse maratońskie i ultra. W tym świecie się odnalazłam.
ASIA: Nie, startowałam już w biegach na 46, 64, 68, 110 km cross, ale to była moja pierwsza setka po górach.
ASIA: Bo była promocja na pakiet startowy (śmiech). A tak poważnie, to zawsze chciałam tu przyjechać, jednak przerażała mnie ta podróż. W tym roku jednak się przemogłam i odważyłam wyruszyć na drugi koniec Polski. Stwierdziłam też, że skoro już jadę taki kawał drogi, to tylko na 100km, na krótszy mi się nie opłaca (uśmiech).
ASIA: Zdecydowanie tak! Chyba najlepsze i największe święto biegaczy i biegania w Polsce. Świetna organizacja, cudowni wolontariusze i niepowtarzalna atmosfera. Miasto tętniło życiem, wszędzie masa biegaczy z medalami lub dopiero przed biegiem. Wszyscy uśmiechnięci, a endorfiny aż tryskały. Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o targach i najlepszym stoisku nr 26, czyli Nessi Sportswear (uśmiech).
ASIA: Rano wyruszyłam na miejsce całego zamieszania, by zobaczyć jak wygląda miasteczko biegowe i kiedy się tak przechadzałam, nagle zostałam uprowadzona... Kasia Boruch (esencja troskliwości) wkręciła mnie na wycieczkę do ekipy Wiśni i tak nie wiedzieć kiedy znalazłam się w kolejce na Górę Parkową. Potem punkt 12:00 było wielkie otwarcie targów i prapremiera kolekcji Nessi. Spotkania z kolorowymi pozwoliły mi skutecznie, choć na dłuższą chwilę zapomnieć po co tu właściwie przyjechałam. Jednak gdy odebrałam pakiet stres powoli zaczął się aktywować.
ASIA: Z kilkoma osobami udało mi się spotkać podczas zawodów, ale większość spotkałam na żywo dopiero tu. Do Krynicy-Zdroju przyjechałam sama, ale nawet przez chwilę nie czułam się tutaj samotnie. Wszyscy byli cudowni, otwarci, przekazywali pozytywną energię. Niesamowite jest to, że mimo że widzimy się tylko na ekranach naszych telefonów, to miałam wrażenie, że znamy się od wielu lat. Nie umiem nawet słowami wyrazić tego, ile to spotkanie dla mnie znaczyło i każdą rozmowę z każdym z Was będę zawsze wspominać z ogromną sympatią i nutką wzruszenia. Tyle dawki serdeczności już dawno nie miałam okazji otrzymać.
ASIA: Wieczorem wszystko przygotowałam - wyposażenie plecaka, a także przepak. Organizator zapewnił aż trzy przepaki, jednak ja postanowiłam skorzystać tylko z jednego na 66km. To mi wystarczyło w zupełności. Położyłam się spać choć na te 2-3 godziny, ale ciężko było zasnąć. O północy zadzwonił budzik i trzeba było się zbierać. Próbowałam coś zjeść, ale niestety nie mogłam. Dobrze, że zjadłam dużą kolację, więc nie czułam się bardzo głodna.
ASIA: W plecaku miałam dwa softflaski z izotonikiem, żele, batony, podręczną apteczkę z folią NRC i lekami przeciwbólowymi, dowód osobisty, chusteczki higieniczne, a na start ubrałam kurtkę i oczywiście czołówkę. Do przepaku zapakowałam ubrania na przebranie, żele, batony, izotonik i buty na zmianę, ale ostatecznie ich nie przebierałam. No i miałam jeszcze kije.
ASIA: Myślę, że mogłam sobie te pół godziny więcej pospać, ale generalnie nie lubię szykować się w pośpiechu. Poza tym musiałam jeszcze przed startem oddać przepak organizatorowi.
ASIA: W sumie to tak się zagadaliśmy z ekipą KDN, że nas tym odliczaniem zaskoczyli, że to już (śmiech). Dzięki temu emocje trochę opadły i nie było czasu na denerwowanie się. Początek zawsze biegnie się spokojnie, trochę rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Jednak później każdy leci swoje.
ASIA: Bieg wspominam dobrze, mimo iż momentami w głowie głos mówił "mam dość". Bieg zawsze dzielę na punkty kontrolne, a także na czas jaki minął od startu - staram się zjeść coś co około godzinę. W nocy było trochę samotnie, ale gdy już zaczęło wschodzić słońce zaczęły się też pojawiać przepiękne krajobrazy.
Doceniam też pracę wolontariuszy na punktach, szczególnie na ostatnim był cudowny Pan, który zaopiekował się mną - szybko uzupełnił mi napoje, obmył chłodną wodą - takie małe rzeczy są mega wzruszające.
ASIA: Biegłam zdecydowanie swoim tempem, gdy były wzniesienia to podchodziłam z kijkami, ale gdy droga była już prosta lub w dół to pokonywałam ja biegiem. Z punktów też staram się jak najszybciej wychodzić i tracić jak najmniej na nich czasu. Przewyższenia na trasie miały 3980m.
ASIA: Raczej niewiele osób rozmawia, jeżeli już to zamieni się kilka słów i tyle, ale wszyscy są uśmiechnięci i serdeczni. Czasem można pożartować, ponarzekać gdy są podejścia, ale na zbiegach pełne skupienie.
ASIA: Podejście spod Wierchomli, około 77-78km - bardzo trudna i mozolna wspinaczka, a zaraz po niej ostry zbieg, gdzie moje kolano już trochę odmawiało posłuszeństwa.
ASIA: Dużo ze sobą rozmawiam (uśmiech). Tłumaczę sobie różne rzeczy, motywuje się, wizualizuje sobie jaką będę szczęśliwa jak już się wdrapię na tą górkę, albo jak będę przekraczać linię mety. Czasem muszę na siebie nakrzyczeć i doprowadzić do porządku. Na szczęście nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy, by dopadł mnie taki kryzys, by pomyśleć o zejściu z trasy.
ASIA: Powoli słychać już szum kibiców na mecie, prowadzącego, muzykę i wtedy adrenalina wzrasta i masz jedną myśl "zaraz będzie po wszystkim", wtedy już nie ma bólu, hamulców, pojawia się już powoli radość.
ASIA: Biegłam tym samym tempem, ale powoli zaczynało opuszczać mnie skupienia, a pojawiać wzruszenie. Ludzie krzyczeli, dopingowali, a ja starałam się nie popłakać. Jednak, gdy tylko przekroczyłam metę wszystko puściło i emocję wzięły górę. Dziękuję Kanie, że mogłam się wypłakać w jej rękaw i za zaopiekowanie się mną, a Żanecie i Izie za kibicowanie i uściski. Co do czasu, to dopiero jak usiadłam to sprawdziłam swój wynik w telefonie, niestety mój zegarek się rozładował i szok....14:23:19 i 14 miejsce wśród kobiet.
ASIA: Dokładnie tak, tym większy szok i ogromna radość.
ASIA: W czasie biegu myślałam sobie - jak dobiegnę do mety kupię sobie 2L Coli i wszystko wypiję (na co dzień jej unikam), ale tego nie zrobiłam. Poszłam na pizzę, bo czułam że jestem potwornie głodna, ale nawet pół nie wcisnęłam. Na razie marzy mi się tylko odpoczynek, ale na nagrodę przyjdzie jeszcze czas.
ASIA: Mój sezon startowy jeszcze się nie kończy i jeszcze kilka biegów przede mną. Jestem pewna jednego - za rok wracam do Krynicy Zdrój!
ASIA: Biegi ultra, a zwłaszcza dystans 100km jest próbą przede wszystkim charakteru i woli walki. Na pewno nie jest to dystans dla każdego, bo każdy z nas ma inne cele i nie każdy musi ultra biegać, jednak satysfakcja po pokonaniu takiego dystansu jest niesamowita.
ASIA: Lubię być charakterystyczna i uwielbiam odważne kolory, niebieski w szczególności i dla mnie wszystko musi pasować do siebie. Na trasie kilka razy słyszałam "fajne włosy", albo "włosy pod kolor ubrania, czy na odwrót" (uśmiech). To miłe i zawsze wywołuje u mnie uśmiech.
ASIA: Dziękuję!
To my - Nessi Sportswear! Od 2007 roku tworzymy wysokiej jakości, buntowniczą odzież sportową, która wprowadza kolorową moc do codziennych treningów. Inspirujemy, motywujemy i dzielimy się biegową wiedzą. Poczujcie moc koloru!
Dowiedz się jakie są główne założenia treningu CrossFit i ile korzyści może przynieść regularne jego wykonywanie.
Dowiedz się na co zwrócić szczególną uwagę podczas treningów na trudnym podłożu aby nie nabawić się kontuzji.
Dowiedz się co warto wprowadzić do treningu uzupełniającego biegacza jesienią, aby zaprocentowało to w nowym sezonie startowym.
Dowiedz się, co piszczy w nowej kolekcji i nad czym aktualnie pracujemy! Bądź na bieżąco z promocjami i informacjami z wnętrza firmy. Obiecujemy tylko najbardziej kolorowe newsy :)
Progres W. Izbicki, N. Sztandera, Ż. Adamus Spółka Jawna
Jana III Sobieskiego 16, 32-650 Kęty
Copyright © Nessi. All rights reserved.