Przypadkowy przechodzień zapytany o stopnie biegów, mógłby wymienić: 5km, 10km, półmaraton, maraton i ultra. Wszystko się zgadza. Przyglądając się jednak tematowi nieco bliżej okazuje się, że owe „ultra”, to nie jedno wiaderko wody, a cała studnia bez dna. Za magiczną linią 42km195m kryje się coś, co można nazwać odchłanią. Ultra jest bowiem i dystans 50km, jak i 5000km, bieg 24-godzinny czy kilku-dobowy. Ten, kto przekroczy drzwi do tego świata – przepada. Tutaj dzieje się magia.
Bardzo często pytając o klucz do ww. drzwi, słyszę jedną odpowiedź. Ciekawość, chęć doświadczania więcej, wyżej i dalej, stawiania sobie coraz to ambitniejszych celów. Wbrew pozorom spróbować może każdy. Nie każdy przepada i oddaje się jednak w 100% tematowi ultra, jak Jagoda – bohaterka naszej rozmowy. Kobieta dojrzała, która z niejednego, biegowego pieca chleb jadła. Dla której bieganie stało się nieodzowną częścią życia.
Z Jagodą Wąsowską rozmawiamy chwilę po pokonaniu 100km i sławnego UTMB, na trasie CCC. Co to oznacza? Zapraszam do rozmowy.
UTMB, czyli Ultra-Trail du Mont-Blanc, to jeden z najtrudniejszych ultramaratonów terenowych w Europie. Trasa prowadzi szlakami dookoła masywu Mont Blanc i przebiega przez trzy państwa: Szwajcarię, Francję i Włochy.
W tym samym okresie w Chamonix odbywa się pięć biegów:
UTMB: Ultra-Trail du Mont-Blanc (166 km + 9600 m)
CCC: Courmayeur - Champex - Chamonix (101 km + 6100 m)
TDS: Sur les Traces des Ducs de Savoie (119 km + 7250 m)
OCC: Orsières - Champex - Chamonix (53 km + 3300 m)
PTL: La Petite Trotte à Léon (ok. 300 km + 28000 m)
JAGODA: Jestem trenerem - szkoleniowcem. Prowadzę szkolenia miękkie dla biznesu i administracji państwowej.
JAGODA: Biegam od 2010 roku regularnie. Przygoda zaczęła się jednak od 2008 roku, kiedy przeczytałam wywiad z pewnym bankowcem, który w obliczu kłopotów zawodowych (zwolniono go z pracy - zajmował wysokie stanowisko) postanowił zrobić coś takiego, żeby już nigdy taka sytuacja się nie powtórzyła. Podjął decyzję, że przygotuje się do maratonu - bo to wymaga systematyczności i czasu. Byłam zaskoczona, że "człowiek w garniturze" mający 44 lata przebiegł maraton - myślałam, że to robią tylko młodzi sportowcy. Trafiłam też na czasopismo "Bieganie" i znalazłam materiał o maratonie w Nowym Jorku - 55 tyś. pobiegło, dwa razy tyle aplikowało. Pomyślałam, że pewnie gospodynie domowe też biegają (uśmiech). Zapragnęłam przebiec maraton. Problem polegał na tym, że nie uprawiałam żadnego sportu. Ale pojawiła się akcja "Cała Polska biega" - przygotowałam się do tego biegu i przebiegłam 3 km - nie umarłam i wiedziałam, że mogę zrealizować moje marzenie. Trochę czasu upłynęło zanim zaczęłam wdrażać plan w życie - 3 maja 2010 roku pobiegłam pierwszy raz w zawodach - w Biegu Konstytucji 3 Maja w Warszawie - dostałam medal i koszulkę i wiedziałam, że za rok przebiegnę maraton. W sierpniu pojechałam na obóz biegowy i tam dowiedziałam się, że jest coś takiego, jak Korona Maratonów Polskich - wiedziałam, że ją zdobędę (uśmiech). Miałam plan i go zrealizowałam. W 2012 otrzymałam odznakę ukończenia KMP.
JAGODA: Zdecydowanie ultra. Po zdobyciu KMP miałam kryzys - wiedziałam już czym pachnie maraton. To wymagający dystans. Wymaga dobrego przygotowania, żeby mieć satysfakcję. Przebiegłam kilka maratonów za granicą, ale ten dystans zaczął mnie nużyć. Oczywiście biegałam krótsze dystanse, jednak czegoś mi brakowało. W 2013 roku w październiku pojechałam z rodziną w Bieszczady. Tak się złożyło, że w tym czasie odbywała się I edycja Ultra Maratonu Bieszczadzkiego. Byłam zaskoczona, że można biegać w górach. Zobaczyłam też niesamowitą radość biegaczy - to trochę inna radość niż po bieganiu na ulicy. Zapragnęłam też doświadczyć takich emocji. Okazało się, że organizator UMB organizuje też Bieg Rzeźnika, a przy nim Rzeźniczek - 26 kilometrowy bieg po Bieszczadach. Zaczęłam się przygotowywać do tego biegu i w 2014 roku wystartowałam. Było wspaniale. Na mecie powiedziałam do mojego męża, że trudno mi będzie wrócić do biegania po ulicy. Tak też się stało. Ten bieg zapoczątkował moje bieganie po górach - w tym samym roku przebiegłam swój pierwszy ultra - Ultra Maraton Bieszczadzki. Była piękna słoneczka pogoda, a widoki urywały... wiadomo co (śmiech). Tak się zaczęło moje ultra.
JAGODA: Bieganie na ulicy to trochę inna bajka. Biegacze często walczą tam o życiówki, rekordy, porównują się - też tak miałam. Bieganie ultra to doświadczanie: otoczenia, przyrody, kontakt z samym sobą. Dla mnie na ultra czasy jest elementem wtórnym - nie liczy się. Nawet ta sama trasa zawsze jest inna - to przyroda często dyktuje warunki. W czasie biegu cieszę się pięknymi widokami, chłonę naturę i zawsze jestem z siebie dumna, kiedy bieg ukończę.
JAGODA: CCC to bieg w Alpach wokół Mont Blanc, w ramach Festiwalu UTMB. Nazwa stad, że start jest we Włoszech w Courmayer, biegnie się przez Szwajcarię - najważniejszy punkt to Champex - Lac, meta we Francji w Chamonix (CCC). W sumie 101 km. 101 km i 6100 m przewyższenia.
JAGODA: Każdy kto pojedzie na festiwal UTMB chce tam wracać. Po pierwsze Alpy - biegniesz w górach, które zachwycają. Czujesz się tam jak robaczek i cieszysz się, że jesteś częścią tego majestatu - w samym centrum, w samym sercu. Po drugie organizacja Festiwalu - tam biegacz jest najważniejszy. Czujesz to na każdy kroku. Po trzecie organizacja - wszystko świetnie przygotowane. Cudowni wolontariusze (często ludzie 60+) tak mili, służący, pomocni. Na zakończenie Festiwalu wszyscy wolontariusze pracujący w Chamonix zostali IMIENNIE wywołani na scenę i dostali podziękowanie i burzę oklasków od biegaczy. Po czwarte atmosfera - niesamowici kibice. Biegniesz w ogonie, a na mecie dostajesz takie owacje, jakbyś była pierwsza. Przeżycie niesamowite.
JAGODA: Na starcie nie stresuję się, bo biegam dla przyjemności. Nie interesują mnie czasy, miejsca, ani wynik. Ważniejsze jest dla mnie samopoczucie. Na starcie czuję zwykle pewne podekscytowanie. Co do emocji - bywają różne i nie uodparniam się na nie, po prostu je przeżywam. W tym roku na CCC doświadczyłam czegoś, czego jeszcze nigdy nie przeżyłam. Start jest w Courmayer i trasa od razu biegnie pod górę. Trzeba pokonać 11 km na szczyt Tete de la Tronche - 2584 m n.p.m. Trudność tego odcinka polega na tym, że jest bardzo wąsko, szybko pojawia się tak zwany single track - ścieżka, po której może się poruszać tylko jedna osoba. Presja innych zawodników jest tak duża, że niedoświadczeni biegacze zapominają o jedzeniu i piciu (tak mi się zdarzyło w czasie mojego pierwszego CCC). W tym roku na tę górę wchodziłam piąty raz (trzeci w zawodach, dwa razy w ramach treningu). Pamiętałam o piciu, ale ponieważ pojawił mi się płytki oddech, piłam za mało (kiedy próbowałam wypić 2 -3 łyki oddech jeszcze się spłycał - powodowała to wysokość). W rezultacie już na 14 km odwodniłam się. Do 21 km (schronisko) ledwie doszłam, o bieganiu nie było mowy. Bezsilność, ból mięśni, kłopoty z oddechem, niemoc, świadomość, że nie dam dalej rady biec, że muszę zrezygnować spowodowały, że się poryczałam. Nie popłakałam tylko poryczałam. Pierwszy raz w czasie biegu. I wtedy usłyszałam od mojego męża, z którym biegłam, że nie muszę być zawsze silna. Nowe doświadczenie. Nowe doświadczenie wywołane nową mieszanką uczuć (uśmiech).
JAGODA: Zwykle biegniemy osobno. Piotr jest szybszy i ma swoje motywacje. Wyjątkiem był Bieg Rzeźnika (biegu w parze wymaga regulamin) i CCC - tu się umówiliśmy, że biegniemy razem. Myślę, że kiedy biegniemy razem Piotrowi, jako silniejszemu, jest trudniej. Ja wyznaczam tempo, nie pobiegnę szybciej. On musi się do mnie dostosować. Nie pospiesza mnie. W czasie biegu świetnie się komunikujemy, wspieramy, często bez słów. Z każdego biegu, który biegliśmy razem byliśmy bardzo zadowoleni ze współpracy - nie mieliśmy żadnych spięć ani konfliktów. Co do samotności - nawet jak się biegnie z kimś, biegniesz sam. Wsłuchujesz się w swoje ciało, doświadczasz emocji i się z nimi mierzysz. Myślę, że trzeba się choć trochę lubić, żeby biegać ultra (śmiech). Kiedy jest mi trudno, ciężko, pod górę i do mety daleko myślę sobie: "Jagódko, jestem z Ciebie dumna (uśmiech). Ile kobiet w twoim wieku rusza tyłek z kanapy?" (uśmiech). Zwykle pomaga.
JAGODA: Zawsze dzielę dystans na krótsze odcinki. Na CCC było prosto, bo na każdym punkcie odżywczym mieliśmy tablicę z informacją za ile km będzie następny punkt (14 km, 7km, 5 km, 14 km itd). Tej metody nauczyłam się od Roberta Korzeniowskiego - kiedyś jakiś dziennikarz zapytał go, jak to możliwe, że pokonuje 50 km. Mistrz odpowiedział, że on nie robi 50 km (takie odległości pokonuje się autem) tylko odcinki 5 km. A przecież 5 km każdy potrafi przejść. Czasem wymyślam jakąś mantrę. np.: "Jestem świetnie przygotowana" albo "Siła moja w powolności" (śmiech)... bo ja biegam wolno, ale jestem wytrwała (uśmiech).
JAGODA: Tak, mam 53 lata. Wiek u kobiet niestety nie sprzyja intensywnej aktywności, ale... kiedy zaczęłam biegać poznałam Teresę Żywek i wtedy moim marzeniem było dogonić Teresę (uśmiech). Ta kobieta była moją inspiracją. Dzisiaj Teresa biega w kategorii 70+. Znam jeszcze kilka kobiet w kategorii 60+. Mają świetną kondycję, pięknie wyglądają, a ja je uwielbiam. Tak, chciałabym za 10 lat nadal biegać. Czy ultra? Nie wiem, czy będę miała jeszcze tyle sił i czy limity będą dla mnie przyjazne.
JAGODA: Czego można się nauczyć z biegów ultra? Spotykasz wielu różnych ludzi - w różnym wieku, wykonujących różne zawody, mających różne doświadczenia życiowe. To powoduje, że stajesz się bogatszy o nowe ciekawe znajomości. Myślę, że w trakcie długiego biegu bardziej doświadczam i poznaję siebie - w kontakcie z przyrodą. To powoduje, że człowiek nabiera pokory. Samo doświadczanie natury powoduje, że nabieram większego szacunku do otoczenia. Doświadczenia estetyczne przeplatają się też z duchowymi. A tak bardzie przyziemnie - kiedy spotykam jakąś trudność w życiu myślę: "Przecież dałaś radę na tak trudnym, długim, wyczerpującym biegu to i tu znajdziesz rozwiązanie". Takie bieganie i sam cykl przygotowawczy uczą dyscypliny, wytrwałości, systematyczności, umiejętności zarządzania czasem, pozwalają lepiej radzić sobie ze stresem i emocjami. Nie jestem typem sportsmenki, nie mam też ADHD i potrzeby ruchu, ale biegam bo to najprostsza forma dbania o kondycję i zdrowie. A że czasem zapuszczę się daleko i wysoko? Łatwiej na swoje życie popatrzeć z góry. (uśmiech)
JAGODA: Radość, wielka radość. Czasem radość, że meta, czasem, że to się już kończy, czasem, że dałam radę. Ania Morawska biegaczka ultra 60+ kiedyś powiedziała, że na metę wbiega ładnie, żeby podziękować kibicom za ich czas i doping. Ostatnio też usłyszałam, jak jedna z biegaczek po przebiegnięciu TDS - a powiedziała, że starała się wbiec na metę godnie (doskwierała jej kontuzja). Więc kilometr przed metą staram się wbiec "ładnie", tak żeby kibice widzieli moją radość (uśmiech) zwykle też wizualizuję METĘ. Nagrodą jest najczęściej medal, ale ja robię też sobie swoje nagrody. Jeśli jakiś bieg był szczególnie trudny, albo dobrze mi poszedł to funduję sobie jakąś przyjemność (uśmiech). Po Chudym Wawrzyńcu godzina leżakowania w potoku, po CCC daszek BUFF-a, czasem coś z biżuterii.
JAGODA: Do końca roku nie mam precyzowanych planów biegowych. Moim najważniejszym biegiem w tym roku było CCC. Pewnie jeszcze coś pobiegnę, ale raczej krótsze biegi. Moja praca to częste wyjazdy w Polskę, więc treningi, zawody planuję z uwzględnieniem zobowiązań zawodowych. Moje myśli już kierują się w stronę Chamonix. To miejsce ma w sobie jakąś magię. Nawet jak nas w przyszłym roku nie wylosują to pewnie pojedziemy na Festiwal UTMB kibicować - to też uwielbiam (uśmiech).
JAGODA: Dziękuję!
To my - Nessi Sportswear! Od 2007 roku tworzymy wysokiej jakości, buntowniczą odzież sportową, która wprowadza kolorową moc do codziennych treningów. Inspirujemy, motywujemy i dzielimy się biegową wiedzą. Poczujcie moc koloru!
Dowiedz się jakie są główne założenia treningu CrossFit i ile korzyści może przynieść regularne jego wykonywanie.
Dowiedz się na co zwrócić szczególną uwagę podczas treningów na trudnym podłożu aby nie nabawić się kontuzji.
Dowiedz się co warto wprowadzić do treningu uzupełniającego biegacza jesienią, aby zaprocentowało to w nowym sezonie startowym.
Dowiedz się, co piszczy w nowej kolekcji i nad czym aktualnie pracujemy! Bądź na bieżąco z promocjami i informacjami z wnętrza firmy. Obiecujemy tylko najbardziej kolorowe newsy :)
Progres W. Izbicki, N. Sztandera, Ż. Adamus Spółka Jawna
Jana III Sobieskiego 16, 32-650 Kęty
Copyright © Nessi. All rights reserved.