Największa fanka spódniczek w Kolorowej Drużynie Nessi. Uśmiechnięta lekarka, która na biegową ścieżkę sprowadziła niejednego mieszkańca Zgierza. Mówi, że biegać nie umie, ale bez biegania nie wyobraża sobie życia. A zaczęło się od tego, że pewnego deszczowego dnia pozazdrościła jednej trenującej parze... pogody ducha. Zapraszamy na wywiad z Katarzyną Wawrzyńczak-Boruch.
Pamiętam taki jeden moment. Kołobrzeg, weekend majowy, zimno, deszcz i okropny wiatr. Szłam do apteki po jakieś krople do nosa, wkurzona na cały świat: bo ta pogoda, po trzeba iść 2 km w jedną i 2 km w drugą stronę. I wtedy zobaczyłam chłopaka i dziewczynę w krótkich spodenkach i koszulkach, uśmiechniętych, zadowolonych. Zdawali się nie dostrzegać brzydkiej pogody i żyć w jakiś zupełnie innym świecie. No i biegli. Wtedy pomyślałam sobie, że jeżeli to efekt biegania, to ja też muszę spróbować. Po powrocie założyłam adidasy i przebiegłam może 100 m. Nie podobało mi się. Zaczęłam czytać o bieganiu, o endorfinach, o korzyściach. Spróbowałam ponownie. Nie było rewelacji, ale nie było też źle. A potem od jednego cudownego momentu – nie pamiętam go dokładnie – treningi nagle zaczęły mi sprawiać ogromną przyjemność. To było 6 lat temu.
Drużyna przygarnęła mnie jakieś 2 lata temu. Byłam na Festiwalu Biegowym w Krynicy, krążyłam między stoiskami, oglądałam spódniczki biegowe, choć byłam pewna, że to absolutnie nie dla mnie. Dotarłam do stoiska Nessi i… przepadłam. W głowie miałam już tylko jedną spódniczkę. Od tego momentu we wszystkich biegach startuję właśnie w spódniczkach. Na całe szczęście ilość wzorów Nessi jest naprawdę duża, więc nie mam z tym problemów (śmiech).
Oczywiście. Zimą po prostu zakładam ją na długie legginsy. Polecam wszystkim biegaczkom: jest ciepło i kobieco :-)
Jestem kobietą i jak każda kobieta lubię dobrze wyglądać. Zawsze chodziłam w sukienkach, kochałam kolory. W bieganiu strasznie przeszkadzało mi, że wszystko jest takie bure, czarne, smutne. Z Nessi to się całkiem zmieniło.
Moją pierwszą miłością była mozaika. Do dziś w tej spódniczce startuję we wszystkich najważniejszych biegach.
Każdy tydzień wygląda trochę inaczej. Mam pewne stałe godziny przeznaczone na bieganie i one są praktycznie nienaruszalne. Pozostałe treningi robię w zależności od tego, ile mam czasu. W tygodniu pracuję, więc biegam zazwyczaj późnymi wieczorami. W weekend z kolei ruszam na trening wcześnie rano, tak, żeby o godzinie 8 być już w domu i móc zająć się innymi sprawami. Wszystko jest kwestią organizacji. Zawsze można znaleźć wymówkę, bo to przecież najłatwiejsze. Ale kiedy naprawdę się czegoś chce, kiedy coś jest naprawdę ważne, nie ma czegoś takiego jak brak czasu.
Maratonów nie biegam, to zupełnie nie mój poziom. Ostatnio dopiero debiutowałam w półmaratonie i muszę przyznać, że całkiem mi się to spodobało. Najczęściej biegam Dyszki. Ja generalnie uwielbiam biegać, ale biegać za bardzo nie umiem i nie robię takich postępów jak inni. Z drugiej jednak strony, nie mam w ogóle w sobie potrzeby ścigania się, bo biegam po prostu dla siebie i dla przyjemności, nie po to, by rywalizować.
Ilość znajomych, która zaczęła biegać na przestrzeni tych 6 lat. Kiedy 3 lata temu w szpitalu próbowałam uzbierać ekipę na sztafetę, chęć wyraziło kilka osób. Ostatnio było ich już 30! Ogromnie też ciesze się, że w mojej miejscowości organizowana jest impreza pod nazwą Jeżobieg i że mogę do niej dołożyć swoją małą cegiełkę, motywując innych, by wystartowali. A w tym wypadku liczy się każda osoba, gdyż każde przebiegnięte okrążenie oznacza dodatkowe pieniądze dla WOŚP.
Na pewno z większym szacunkiem podchodzę do tego, co robią inni ludzie. Organizm ludzki ma przecież swoje ograniczenia, a biegacze zdają się ich nie dostrzegać. Kiedy widzę starsze panie, które pokonują ogromne dystanse zamiast siedzieć i żalić się, jak to je wszystko boli, myślę sobie – czapki z głów. Taki mam właśnie plan dla siebie na przyszłość.
Poza tym lekarz powinien być wiarygodny. Jak możesz namawiać innych do aktywności, zdrowego trybu życia, walki z otyłością, kiedy sama nic nie robisz?
Z mężem biegam, gdy jest ciemno, bo jestem strasznym tchórzem (śmiech). Oczywiście, on ma swoje wyśrubowane plany treningowe, które nijak nie pokrywają się z moimi, ale wtedy po prostu wraca ze mną pod dom i ja już tam zostaję, a on biegnie dalej. W weekendy razem robimy sobie długie wybiegania. Mam też cudowną sąsiadkę, Olę, z którą biegam od 3 lat.
Fajne historie zdarzają się tutaj tak naprawdę przez cały czas. To całe mnóstwo świetnych znajomości: czasem po prostu machasz do kogoś ręką na biegu i już nigdy go nie spotykasz, ale widzisz jego zdjęcia na grupie; czasem poznajesz kogoś osobiście i te osoby stają się dla Ciebie dalszą inspiracją.
Żyje mi się weselej i lżej. Kiedy coś się dzieje, kiedy pojawia się jakiś problem, zakładam buty, by tak porządnie się zmęczyć i jak wracam do domu, to już wiem, co powinnam zrobić. Poza tym bieganie pozwala oddzielić rzeczy ważne od tych mniej ważnych. Bieganie po prostu pozwala przetrwać (śmiech).
To my - Nessi Sportswear! Od 2007 roku tworzymy wysokiej jakości, buntowniczą odzież sportową, która wprowadza kolorową moc do codziennych treningów. Inspirujemy, motywujemy i dzielimy się biegową wiedzą. Poczujcie moc koloru!
Dowiedz się jakie są główne założenia treningu CrossFit i ile korzyści może przynieść regularne jego wykonywanie.
Dowiedz się na co zwrócić szczególną uwagę podczas treningów na trudnym podłożu aby nie nabawić się kontuzji.
Dowiedz się co warto wprowadzić do treningu uzupełniającego biegacza jesienią, aby zaprocentowało to w nowym sezonie startowym.
Dowiedz się, co piszczy w nowej kolekcji i nad czym aktualnie pracujemy! Bądź na bieżąco z promocjami i informacjami z wnętrza firmy. Obiecujemy tylko najbardziej kolorowe newsy :)
Progres W. Izbicki, N. Sztandera, Ż. Adamus Spółka Jawna
Jana III Sobieskiego 16, 32-650 Kęty
Copyright © Nessi. All rights reserved.