Karolina po drugiej ciąży nabrała odwagi i postanowiła zakosztować gór w wydaniu ultra. Monika już po miesiącu wróciła do biegów, a pół roku po cesarce przebiegła 64 km w Dzikim Groniu. Dlaczego warto być aktywną mamą? I czy powrót do formy po porodzie jest trudny? Opowiadają mamy i biegaczki, Karolina Opalska i Monika Kułakowska.
Karolina: W ciąży biegałam do końca 7 miesiąca, oczywiście za pozwoleniem lekarza, który wyznaczył mi próg tętna. Na początku płód uciskał na przeponę i biegało mi się dość ciężko, więc były to raczej takie marszobiegi, ale z czasem wszystko wróciło do normy. W czasie ciąży zaprzyjaźniłam się też z Nordic Walking, który fajnie odciąża kręgosłup. Do tego rower i pływanie.
Monika: Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, odpuściłam sobie intensywne rodzaje wysiłku. W trzecim miesiącu pobiegłam jeszcze 5-tkę w Jastrzębiu, ale to w zasadzie było tyle. Oczywiście ciężko było usiedzieć w miejscu, więc bieganie zamieniłam na spacery.
Monika: Było bardzo ciężko. Śmiałam się, że jestem jak żółw i nie biegnę, tylko się toczę. Przez pierwsze tygodnie biegałam po 3-4 km. W grudniu było ich już 10, a w styczniu – 15. Będąc w ciąży, pozapisywałam się już na biegi, żeby później mieć jasno wyznaczony cel. I tak małymi krokami szłam do przodu: w lutym na Janosiku przebiegłam 23 km, w kwietniu wystartowałam w Dzikiej Groni (64 km), a w czerwcu w Rzeźniku (82 km). Od maja jestem pod opieką trenera i mam osobę, która mnie motywuje.
Karolina: Wiedziałam, że powrót będzie ciężki, bo więź między dzieckiem a matką jest bardzo silna i na początku trudno zostawić swoje maleństwo choćby na minutę. Na całe szczęście miałam lekki poród, bez komplikacji, więc chyba już po 2 tygodniach wróciłam do marszobiegów, oczywiście też za zgodą lekarza. Bardzo się cieszę, że jeszcze w ciąży zapisałam się na półmaraton. Tym sposobem 13 sierpnia urodziłam, a już dwa miesiące później stałam na linii startu. Ten bieg ma zresztą swoją dluższą historię. Po pierwsze, fizycznie biegło mi się bardzo dobrze, nogi dawały radę, z wydolnością też było w porządku, ale głowa mówiła mi, żeby się nie forsować, więc biegłam w tempie spacerowym. Na dodatek jadąc do Krakowa, przegapiliśmy odpowiedni zjazd i byłam na bieg mocno spóźniona. Mąż szukał miejsca do parkowania, a ja mknęłam na start. Miałam też nakarmić małego przed biegiem, ale z tego wszystkiego nie zdążyłam i biegłam z takimi ciężkimi piersiami (śmiech). Same przygody.
Bardzo ważne jest to, by mieć wsparcie bliskich osób. Muszę przyznać, że mój kochany mąż sam mnie wyganiał, żebym sobie poszła pobiegać, odpocząć od garów i codziennych obowiązków.
Po ciąży postanowiłam też spróbować swoich sił w górskich biegach ultra. Zawsze kochałam góry, bo to dla mnie zupełnie inny wymiar przyjemności, ale nie wierzyłam, że jestem w stanie zmierzyć się z dystansem ultra, no i nie miałam czasu, bo była praca i rodzina. Teraz – choć brzmi to paradoksalnie – czasu mam trochę więcej, ale to dlatego, że nie pracuję. No i mój maluszek ma cudownego ojca, których chętnie się nim zajmuje.
Karolina: W pierwszej ciąży nie trenowałam. Kiedy byłam młoda, grałam w koszykówkę, ale potem przeprowadziłam się za mężem i przestałam być aktywna, choć cały czas brakowało mi tego ruchu. Zwłaszcza że należę do osób, które nie potrafią usiedzieć w miejscu. W pierwszej ciąży dużo spałam, brakowało mi energii, dłużej też dochodziłam do siebie. Choć oczywiście może to być też kwestia tego, że był to pierwszy poród.
Monika: Pierwsza i druga ciąża bardzo się od siebie różniły. Przed pierwszą biegałam tylko trochę. Po prostu kupiłam buty i prawie od razu zaszłam w ciążę (śmiech). Przed drugą sporo biegałam, startowałam w ultra. W moim odczuciu sport okazał się bardzo pomocny. W pierwszej ciąży przytyłam 17 kg, w drugiej tylko 8 kg. Miałam dwie cesarki, ale po pierwszej dochodziłam do siebie pół roku, a ze szpitala mąż musiał mnie wynosić na rękach. Po drugiej – po dwóch tygodniach byłam już na nogach, a po miesiącu wróciłam do biegania.
Karolina: Jak biegałam w ciąży, krytykantów nie brakowało. Niektórzy pukali się w głowę i straszyli, że macica mi się może odkleić, że dziecko skacze, że mogę szybciej urodzić. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że były to osoby, które nigdy nie biegały i nie mają w tej kwestii żadnej wiedzy ani doświadczenia. A nawet mój lekarz powiedział, że w przypadku zaawansowanych biegaczy lepsze jest to, by choć trochę się poruszać niż odciąć całkowicie.
Monika: Dla siebie i dla rodziny. Bo dzieci na nas patrzą i widzą, czy siedzimy na kanapie i oglądamy tv, czy mamy jakąś pasję i staramy się nią podzielić. Moje dziecko ma 5 lat i samo wyciąga nas z domu na spacery czy wycieczki. To my jesteśmy dla dzieci wzorcami i to my pokazujemy im, co jest w życiu ważne. Nie można mieć do dziecka pretensji o to, że całe dnie spędza przed laptopem, tabletem czy telefon, kiedy jesteśmy dokładnie tacy sami.
Karolina: Jest mnóstwo plusów. Na pewno jest to bardzo dobre dla zdrowia psychiki: wyjść do ludzi, mieć chwilę tylko dla siebie, zrelaksować się. Dzięki aktywności bardzo szybko wróciłam do swojej wagi. No a w Kolorowej Drużynie dostałam całe mnóstwo wsparcia i motywacji.
Monika: To nie kwestia czasu, a chęci. Mamy są w ciągłym biegu, to prawda, ale chyba też dzięki temu udaje nam się czasem robić tyle rzeczy naraz (śmiech). Ja raczej nie chodzę na siłownię, na fitness, bo to wymaga wygospodarowania większej ilości czasu w ściśle wyznaczonym terminie. Ale z bieganiem jest inaczej: wystarczy założyć buty i wyjść z domu – kiedy tylko ma się wolną chwilę. Poza tym mój mąż też biega, więc rozumie moją pasję i wymienia się ze mną opieką.
Karolina: Na pewno warto zapisać się na zawody jeszcze w ciąży, bo to bardzo motywuje i daje cel. Gdybym nie zdecydowała się na półmaraton, pewnie dłużej dochodziłabym do siebie. Polecam też od czasu do czasu wyjść z domu bez dziecka: na trening, na zakupy. To bardzo ważne dla psychiki: odejść trochę od domu, mieć chwilę tylko dla siebie.
Monika: Trzeba być cierpliwym, bo nic samo się nie zrobi i mieć dystans do siebie. Po ciąży trzeba trenować systematycznie i małymi kroczkami posuwać się do przodu, a efekty same przyjdą. Wiele razy miałam kryzys i ciężko było mi przebiec choćby kilometr, dlatego fajnie jest dołączyć do jakiejś grupy biegowej. W ten sposób można połączyć przyjemne z pożytecznym: najpierw zrobić trening, a później pójść na kawę i plotki.
To my - Nessi Sportswear! Od 2007 roku tworzymy wysokiej jakości, buntowniczą odzież sportową, która wprowadza kolorową moc do codziennych treningów. Inspirujemy, motywujemy i dzielimy się biegową wiedzą. Poczujcie moc koloru!
Dowiedz się jakie są główne założenia treningu CrossFit i ile korzyści może przynieść regularne jego wykonywanie.
Dowiedz się na co zwrócić szczególną uwagę podczas treningów na trudnym podłożu aby nie nabawić się kontuzji.
Dowiedz się co warto wprowadzić do treningu uzupełniającego biegacza jesienią, aby zaprocentowało to w nowym sezonie startowym.
Dowiedz się, co piszczy w nowej kolekcji i nad czym aktualnie pracujemy! Bądź na bieżąco z promocjami i informacjami z wnętrza firmy. Obiecujemy tylko najbardziej kolorowe newsy :)
Progres W. Izbicki, N. Sztandera, Ż. Adamus Spółka Jawna
Jana III Sobieskiego 16, 32-650 Kęty
Copyright © Nessi. All rights reserved.